Midorima patrzył w puste oczy Takao i zastanawiał się co stanie się tym razem.
- Szkoda tego zdjęcia było ładne, nie sądzisz? Szkoda go...
To
było co najmniej podejrzane. Takao wersja evil rozmawiał w miarę
normalnie z Midorimą. Zielonowłosego, aż zatkało. Pytanie było tylko co
Takao ma w planie. W końcu powiedzmy sobie szczerze chyba żaden głupi
nie uwierzyłby w to, że wszystko jest tu w porządku, a jako, że Midorima
do należał raczej do grupy ludzi inteligentnych.
- Tak, ale wydaje mi się że rozbiła się tylko ramka jak Ci na nim zależy mogę kupić nową.
- Tak to byłoby miłe z twojej strony. To zdjęcie przypomina mi czasy kiedy jeszcze byliśmy szczęśliwi...
- A teraz już nie jesteśmy?
Spytał
Midorima, a na twarzy Takao pojawił się dziwny uśmiech, który śmiało
można by nazwać lekko psychopatycznym. Nawet Akashi by się go nie
powstydził.
- Powiedz mi dobrze się dzisiaj bawiłeś?
- Było całkiem fajnie...
- Zwłaszcza kiedy pojawili się Aomine i Kise, nie? Kise strasznie Cię podziwia wiesz?
- Co masz na myśli?
-
Myślisz, że nie widzę jak na niego patrzysz. Nie mówiąc już o tym jak
często spotykasz się z Akashim i ta pielęgniarka jak jej tam
było...Momoi? Zresztą mniejsza oto. Dobrze się z nimi bawisz prawda.
Łatwo Ci poszło zastąpienie mnie!
Zanim Midorima zdążył cokolwiek odpowiedzieć szatyn rzucił się na Midorimę. Kazunari nachylił się nad jego uchem i wyszeptał:
- Jesteś mój i tak już zostanie czy tego chcesz czy nie.
***Info:
Tu przewinę akcję...bo poziom zboczenia w tej część osiągnął level hard
więc i w ogóle to było jakieś beznadziejne...Karuś nie nadaje się do
opisywania seksu >.<' Następnym razem bardziej się postaram. Jeśli
będzie następny raz***
Następnego dnia Midorima
obudził się na podłodze. Bolało go siedzenie jak i nogi jak i...wszystko
inne. Pomimo tego widząc nagiego Takało leżącego obok siebie zgromadził
resztki siły i zaniósł szatyna do łóżka w końcu pomimo wydarzeń
ostatniej nocy on nie potrafił być na niego wściekł. Jak mógłby być na
niego wściekły za coś czego nie zrobił...to znaczy nie...to
znaczy...Midorima sam już nie wiedział co o tym wszystkim myśleć.
Zadawał sobie dużo pytań w końcu co jeśli ten Takao mówi i robi to co
prawdziwy chciałby zrobić i powiedzieć, ale boi się reakcji Midorimy? Co
jeśli Takao naprawdę mu nie ufa? Co jeśli Takao posądza go o zdradę? I
jeśli to prawda to co powinien zrobić? Było to zdecydowanie za dużo
niewiadomych i za dużo pytań na które zielonowłosy pomimo starań nie był
w stanie znaleźć odpowiedzi. Chociaż szczerze mówiąc on nie chciał znać
odpowiedzi. Bał się ich. Bał się usłyszeć, że to wszystko to prawda.
Bał się usłyszeć, że ich związek z Kazunarim nie ma sensu. W końcu czym
jest wart związek bez zaufania w którym partner boi powiedzieć się
partnerowi co myśli? Taki związek jest niczym.
Po
zaniesieniu Kazunariego do sypialni Midorima udał się do łazienki i
przeżył lekki szok widząc swoje odbicie. Blady z podbitym okiem nie
mówiąc już o tej kupie malinek. Śladów na udach po dłoniach Takao. Krew
pomieszana ze spermą chłopaka, która dalej lekko ciekła. Zielonowłosy
sam nie przypuszczał, że jest tak bardzo podatny na tego typu ślady, ale
one wszystkie są nie ważne. Dużo ważniejsze było jak je ukryć. W końcu
pomimo tego jak bardzo Takao go skrzywdził chłopak nie miał serca mu o
tym powiedzieć. On sam by sobie nie wybaczył gdyby zrobił Kazunariemu
coś podobnego, bo go kochał, a jeśli chłopak też go kocha to. Stop to
było za dużo. Jak to jeśli? Skąd u niego nagle takie zwątpienie w
uczucia chłopaka. Midorima sam nie był w stanie uwierzyć w to co przed
chwilą pomyślał. Jak to jeśli? Shintarou nie miał pojęcia co powinien
zrobić. Jedyne co wiedział to to, że musi coś zrobić i to jak
najszybciej. Póki jest jeszcze co ratować. Póki wierzy w to, że jest to
możliwe. Póki jeszcze ma na to siłę. Póki poznaje samego siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz